• #szpak #słupek #schronienie

    Może tu mnie nie znajdą?
    Gdy już ma się dosyć rozwrzeszczanej dzieciarni, to trzeba wiać i gdzieś się schować
    Chwila wytchnienia potrzebna jest każdemu rodzicowi, nawet ptasiemu.
    #szpak #słupek #schronienie Może tu mnie nie znajdą? Gdy już ma się dosyć rozwrzeszczanej dzieciarni, to trzeba wiać i gdzieś się schować 😂 Chwila wytchnienia potrzebna jest każdemu rodzicowi, nawet ptasiemu. 😉
    Haha
    Uwielbiam
    Like
    7
    1 Komentarze ·1371 Odsłon
  • Imponujące gniazdo małego ptaszka Tkacza (Philetairus socius)
    Gatunek ten buduje duże złożone gniazda społeczności, które przypominają chaty, wraz ze spadzistym dachem pokrytym strzechą, który nie przepuszcza deszczu. Gniazda te są największymi i najbardziej zaludnionymi domami na drzewie na świecie, niektóre ważą do tony lub więcej i mierzą do 20 stóp szerokości i 10 stóp wysokości.
    Zbudowane wokół dużych i solidnych konstrukcji, takich jak drzewa akacji, a czasem nawet słupy telefoniczne, gniazda zapewniają schronienie przed bezpośrednim słońcem, deszczem, suszą i zimnem. Są wystarczająco duże, aby pomieścić ponad sto par ptaków, składających się z kilku pokoleń na raz. Każda para lęgowa ma swój własny przedział z osobnym wejściem i wyścieła wnętrze miękkim puszystym materiałem roślinnym. Wejścia te są upakowane blisko siebie, a patrząc od dołu, wspólne gniazdo ma wygląd plastra miodu. Ptaki te nieustannie ulepszają swoje domostwa, dodając nowe komory lęgowe, a niektóre gniazda pozostają zajęte od ponad wieku!
    Imponujące gniazdo małego ptaszka Tkacza (Philetairus socius) Gatunek ten buduje duże złożone gniazda społeczności, które przypominają chaty, wraz ze spadzistym dachem pokrytym strzechą, który nie przepuszcza deszczu. Gniazda te są największymi i najbardziej zaludnionymi domami na drzewie na świecie, niektóre ważą do tony lub więcej i mierzą do 20 stóp szerokości i 10 stóp wysokości. Zbudowane wokół dużych i solidnych konstrukcji, takich jak drzewa akacji, a czasem nawet słupy telefoniczne, gniazda zapewniają schronienie przed bezpośrednim słońcem, deszczem, suszą i zimnem. Są wystarczająco duże, aby pomieścić ponad sto par ptaków, składających się z kilku pokoleń na raz. Każda para lęgowa ma swój własny przedział z osobnym wejściem i wyścieła wnętrze miękkim puszystym materiałem roślinnym. Wejścia te są upakowane blisko siebie, a patrząc od dołu, wspólne gniazdo ma wygląd plastra miodu. Ptaki te nieustannie ulepszają swoje domostwa, dodając nowe komory lęgowe, a niektóre gniazda pozostają zajęte od ponad wieku!
    Uwielbiam
    Wow
    6
    4 Komentarze ·4782 Odsłon
  • Dzicze barłogi.......

    Najwyraźniej zbliża się wiosna. Samice dzików – lochy – odłączyły się już od watah i budują barłogi (gniazda) gdzie w najbliższych tygodniach przyjdą na świat małe pasiaste „świnki”.
    Te barłogi które ja widziałem robione były najczęściej z trzciny albo wysokich suchych traw. Jest to niejednokrotnie imponujące gniazdo ze słomy – ma przecież zapewnić schronienie noworodkom. Bardzo często znajduje się ono pod okapem świerku posiadającego gałęzie od samej ziemi. Pozostawianie takich pojedynczych drzew – przerostów świerkowych różniących się wiekiem od pozostałych drzew w okolicy – ma jednak sens, gdyż są to miejsca dające schronienie zwierzynie.

    Barłóg który sfotografowałem znalazłem całkiem przypadkiem. Pokazywałem pracownikom powierzchnię do czyszczeń i przypadkiem zajrzałem pod rosnący tam duży świerk. Zobaczyłem prawie gotowe już gniazdo i zdecydowałem, że czyszczenia będziemy wykonywać teraz gdzie indziej, żeby dzików nie niepokoić. Poza tym ma tu znaczenie kwestia bezpieczeństwa – locha z warchlakami może być naprawdę groźna jeżeli uzna że coś zagraża jej małym.

    Wczoraj idąc przez las zauważyłem przeskakujące przez drogę „przelatki” czyli młode, jednoroczne dziki. Sądziłem, że skoro są bez lochy która już myśli o kolejnym miocie to mogą stanowić łatwy łup dla myśliwego. Wróciłem do domu po broń i postanowiłem pójść ich tropem. Szedłem prosto ich śladem i byłem przekonany że nie wyjdą z dużej kępy lasu – był środek dnia. Dziki jednak śmiało poszły w odkryte pole. Teraz już szedłem za nimi z ciekawości bo zaskoczyły mnie tym ruchem i nie wiedziałem dokąd się skierują. Szły długo wzdłuż wysokiej miedzy która dawała im osłonę i dotarły do kolejnego kompleksu leśnego gdzie niezawodnie znalazły schronienie. Iść dalej nie było sensu – leniwy drapieżnik musiał zrezygnować, gdyż zwierzyna okazała się zbyt mądra i zbyt silna. Drapieżnictwo polega przecież na wykorzystywaniu słabych stron ofiary.
    Nadleśnictwo Piwniczna opublikowało na swoim profilu na Facebooku ciekawe zdjęcie. Widać na nim z pozoru nic nie znaczącą stertę chrustu, liści, traw i mchu. W rzeczywistości jednak to specjalne legowisko, czyli tzw. barłóg, przygotowany przez lochę (samicę dzika). .....zdjęcie ze strzałką
    Dzicze barłogi....... Najwyraźniej zbliża się wiosna. Samice dzików – lochy – odłączyły się już od watah i budują barłogi (gniazda) gdzie w najbliższych tygodniach przyjdą na świat małe pasiaste „świnki”. Te barłogi które ja widziałem robione były najczęściej z trzciny albo wysokich suchych traw. Jest to niejednokrotnie imponujące gniazdo ze słomy – ma przecież zapewnić schronienie noworodkom. Bardzo często znajduje się ono pod okapem świerku posiadającego gałęzie od samej ziemi. Pozostawianie takich pojedynczych drzew – przerostów świerkowych różniących się wiekiem od pozostałych drzew w okolicy – ma jednak sens, gdyż są to miejsca dające schronienie zwierzynie. Barłóg który sfotografowałem znalazłem całkiem przypadkiem. Pokazywałem pracownikom powierzchnię do czyszczeń i przypadkiem zajrzałem pod rosnący tam duży świerk. Zobaczyłem prawie gotowe już gniazdo i zdecydowałem, że czyszczenia będziemy wykonywać teraz gdzie indziej, żeby dzików nie niepokoić. Poza tym ma tu znaczenie kwestia bezpieczeństwa – locha z warchlakami może być naprawdę groźna jeżeli uzna że coś zagraża jej małym. Wczoraj idąc przez las zauważyłem przeskakujące przez drogę „przelatki” czyli młode, jednoroczne dziki. Sądziłem, że skoro są bez lochy która już myśli o kolejnym miocie to mogą stanowić łatwy łup dla myśliwego. Wróciłem do domu po broń i postanowiłem pójść ich tropem. Szedłem prosto ich śladem i byłem przekonany że nie wyjdą z dużej kępy lasu – był środek dnia. Dziki jednak śmiało poszły w odkryte pole. Teraz już szedłem za nimi z ciekawości bo zaskoczyły mnie tym ruchem i nie wiedziałem dokąd się skierują. Szły długo wzdłuż wysokiej miedzy która dawała im osłonę i dotarły do kolejnego kompleksu leśnego gdzie niezawodnie znalazły schronienie. Iść dalej nie było sensu – leniwy drapieżnik musiał zrezygnować, gdyż zwierzyna okazała się zbyt mądra i zbyt silna. Drapieżnictwo polega przecież na wykorzystywaniu słabych stron ofiary. Nadleśnictwo Piwniczna opublikowało na swoim profilu na Facebooku ciekawe zdjęcie. Widać na nim z pozoru nic nie znaczącą stertę chrustu, liści, traw i mchu. W rzeczywistości jednak to specjalne legowisko, czyli tzw. barłóg, przygotowany przez lochę (samicę dzika). .....zdjęcie ze strzałką
    Like
    Uwielbiam
    Mega
    3
    ·17673 Odsłon
  • Niewidzialny Turnicki Park Narodowy

    W krainie, którą zamieszkuję, nie są oczywistą rzeczą spotkania z tak wspaniałymi, wiekowymi Drzewami jak w Turnickim Parku. Rolnicza Wielopolska! Dlatego nie opowiem Wam o Drzewie z naszych Lasów, a o Wierzbie - bliskiej towarzyszce, starej znajomej, swojskiej Przyjaciółce, Jeszcze ciągle można ją spotkać tu i tam, a jej charakterna, wiedźmowata sylwetka nie pozostawia wątpliwości: oto Osobowość!
    O czym opowiedziałaby Wam Wierzba? Pytajcie raczej, czy macie dość czasu, by się zasłuchać! Wierzba, co ma żywotów więcej niż worek Kotów, przeżyła tyle historii, że nie na jedną opowieść, a na tysiąc i jeden nocy by ich starczyło. A że towarzyska, gościnna i hojna, już samo zapoznanie z Wierzbowymi lokatorami, zatrzyma Was na dłużej. Najdawniejszymi czasy Wierzbę zamieszkiwał Weles, bóg zaświatów, magii, sztuki, rzemiosła, kupców, no i bogactw! Dziwiłby się może ten i ów, że tam potężne bóstwo to swojską Wierzbę obrało sobie za siedzibę. Dziwiłby się jednakże ten tylko, kto wszystkich oblicz Wierzby nie zna. Kto je zna, wie, ze Drzewo to lubi rosnąć na granicy światów, nawiedzane przez istoty nie z tego świata jest niezwykle chętnie, a jego płodność i żywotność nie ma sobie równych.
    Kiedy imiona starych bogów skazano na zapomnienie, a święte gaje wycięto, Wierzby się uchroniły. Nie tak dostojne jak Perunowe Dęby. a swojskie i zawsze swą żywotnością sprzyjające prostemu ludowi, Wierzby dały schronienie licznej braci diabelskiej. Jak Weles, były to napawające respektem, ale i szanowane persony. Imię ich można by zwać dla wygody Legion, ale ja Wam nie daruję i diabelskich mieszkańców Wierzby wyliczę: Łoziński, Wierzbnicki, Napaśnik, Przechera, Pokuśnik i Frant. To ci stali rezydenci, ale lubił i w Wierzbie pomieszkać sam namiestnik władcy piekieł Boruta, choć przecież stałą rezydencję miał nie byle gdzie, bo na zamku w Łeczycy.
    Miały diabły swe Wierzbowe preferencje lokalowe. I tak - Rokita mieszkał w zaroślach wierzbowych, Pokuśnik i Nienocki w drzewach rosnących przy drogach do kościoła i do karczmy, a Czart, Frant, Napaśnik albo Przechera na rozstaju dróg. Co to oznaczało? Ano że w okolicy Wierzbami porosłej trzeba się było liczyć z niespodziankami.
    Liczna diabelska zgraja bywała niebezpieczna dla błądzących nocą podróżnych: diabły a to krzywiły dyszle od wozów, a to odrywały płoszonym koniom podkowy, a to uśpiły i otumaniły woźnicę. Dodajmy, że diabelska czereda bywała niebezpieczna i za dnia! Jeżeli uczciwy człek w drodze do kościoła, zabłąkał się zupełnie niezamierzenie do karczmy... czyja była to wina? Wiadomo, diabelska!
    Może łatwiej byłoby po prostu unikać Wierzbowych zakątków, cóż, kiedy za diabelską sprawą kryły się w nich pokusy! Być może to świecące wierzbowe próchno upewniło ludzi, że w drzewach tych znaleźć można diabelski skarb. Nie brakło takich oczywiście, którzy mieli ochotę się łatwo obłowić, zwłaszcza że diabły okresowo swe skarbce opuszczały.
    I tak, niebezpieczne były wszelkie penetracje i poszukiwania w okresie do Trzech Króli do Palmowej Niedzieli. Wtedy prawowity właściciel strzegł swych Wierzbowych skarbców. Po święceniu wielkanocnych palm jednak, Wierzba - od tej chwili nieco odciążona od swego odium demonicznego Drzewa - była przez diabła opuszczana.
    Co robi diabeł wygnany święceniem palm z Wierzby? To dość zabawna wędrówka, zatem posłuchajmy, co nam Wierzba o niej opowie: wypędzony z jej schronienia diabeł wstępował... w wielkanocny posiłek. Jaja, szynki, kiełbasa - całe były w mocy diabelskiej! Spokojnie jednak - do czasu śniadania wielkanocnego owe pokarmy były wszak święcone w Wielką Sobotę i nieszczęsny diabeł znów musiał czmychać precz. Tym razem rozgaszczał się wśród ziół, na nieco dłużej, bo aż do Matki Boskiej Zielnej. Wtedy musiał i wonne zioła porzucić i z desperacji wstępował w wodę. Na dnie osiadał aż do Trzech Króli, kiedy to znów wracał do ukochanej wierzby. Czemu akurat w Trzech Króli? Pozostawiam to Waszej wyobraźni, albo radzę szukać odpowiedzi u Wierzb z okolic Słonimia, bo to z ich stron wywodzi się opowieść o tułaczce diabelskiej. Może ma to związek z pradawnym zwyczajem świętowania Sabatu Zimowego Przesilenia do tego właśnie czasu? Tak czy inaczej, już za parę dni diabły wracają z do swych ulubionych Wierzbowych miejscówek i trzeba się z tym liczyć próbach penetracji diabelskiego skarbca.
    Że nieproste to zadanie, wnioskować możemy po tym, że jakoś nie dochodzą nas wieści o rozlicznych sukcesach poszukiwaczy. Może dlatego, że tak naprawdę wersja o diable nieobecnym w miejscu zamieszkania przez większość roku, nie jest zbyt rozpowszechniona?
    Ogólnie wiadomo było, ze diabeł opuszcza wierzbę w Niedzielę Palmową, z racji już wspomnianego święcenia wierzbowych bazi. Ale pozostałe dni roku? Niejeden żądny wzbogacenia się śmiałek narażał się na konieczność targów z przeliczającym złoto diabłem, albo wystawiał na śmieszność - wydobyte złoto mogło się zmienić w kupę śmieci. Mogło być jednak i gorzej. Bywało, że nieopatrzne sięgnięcie w głąb wierzbowej rozpadliny ściągało na nieszczęśnika gościec, który "momentalnie przyczepiał się do ręki i łamał człowieka".
    Stanowczo lepiej było się próbować z Wierzbowym diabłem dogadać, choć diabeł to jednak diabeł i ryzyko spore. Nigdy nie było wiadomo, czy nocą nie zmieni się w puszczyka albo w śmierć i nie zechce nawiedzić chałup. W okolicach, gdzie uwzględniano taką mroczną możliwość, Wierzby grodzono. Ale z rzadka Bo tak naprawdę lud prosty często darzył Wierzbowe diabły. Powszechnie panowało przekonanie, że szkodzą one tylko bogatym, a ze swoimi stara się żyć pokojowo. Wierzby zatem dobrze się miały przy wiejskich gościńcach, a że rosły licznie, zawsze powracający do chałupy niezbyt pewnym krokiem chłop, mógł żonie wytłumaczyć, że licho z Wierzby go do karczmy zwiodło.
    W naszych przeraźliwie racjonalnych czasach mało kto poszukuje w Wierzbach diabelskich skarbców. Jeżeli jednak wizja samotnej wędrówki o spóźnionej porze, przez drogę porośniętą rosochatymi, zadziwiającymi w świetle księżyca charakternicami, nieco jeży Wam włoski na karku, to kto wie... może licho nie zasnęło do końca?
    Pewne jest, że gościnność Wierzby nie zmieniła się. Jak żadne inne Drzewo wspiera bioróżnorodność. W łęgach Wierzbowych gniazduje ponad 100 gatunków ptaków, takich jak takie jak Sikory, Szpaki, Kawki, Pliszki i Mazurki. To tu właśnie dom znajdują coraz rzadziej spotykane Dudki, Kraski czy Pójdźki. Nie gardzą rozległymi wierzbowymi dziuplami i więksi ptasi mieszkańcy: Kaczki Krzyżówki, Gołębie Grzywacze, różne gatunki Sów, pośród których wymienia się Uszatki, Puszczyki i Pustułki. Miękkie drewno wierzbowe z upodobaniem rozkuwają Dzięcioły różnej maści oraz Sikory czarnogłówki.
    Ale nie tylko ptactwo chętnie rozgaszcza się w przepastnych wierzbowych dziuplach i korytarzach. Wierzby dostarczają pożywienia i ukrycia także ssakom. Z ukryć w popękanych pniach korzystają Zające, Jeże i liczne drobne gryzonie. W próchnie zimują Padalce.
    Niesamowite dobrodziejstwa Wierzbowe wychwalają entomolodzy, którzy cenią ją - jak i my wszyscy powinniśmy - za pierwszą wczesnowiosenną pożywkę i schronienie dla zapylaczy. Zagrożone wyginięciem Chrząszcz Pachnica Dębowa, Wonnica Piżmówka i Szczerolotek Pstry oraz odżywiające się liśćmi Wierzbowymi gąsienice licznych gatunków motyli np. barwnego Mieniaka tęczowca, właśnie od tego Drzewa uzależniają przetrwanie swych gatunków na pełnej codziennych strat Ziemi. Czasem Wierzba lubi ugościć... i inne Drzewo. Osobiście odwiedzam czasem tają, na której rośnie Bez Czarny.
    Myślicie, że na przedstawieniu mieszkańców opowieści starej Wierzby się kończą?
    Jest ich znacznie, znacznie więcej, bo oblicz Wierzba ma wiele, a każde fascynujące. Nasi przodkowie znali je świetnie, my zapomnieliśmy.
    U zarania Nowego Roku każdemu z nas dobrze zrobi zapatrzenie się w Wierzbę - Drzewo pełne witalności i optymizmu, najwcześniej zwiastujące nam Wiosnę. Niech nas inspiruje!

    Aga Szepcząca z Drzewami

    Niewidzialny Turnicki Park Narodowy • W krainie, którą zamieszkuję, nie są oczywistą rzeczą spotkania z tak wspaniałymi, wiekowymi Drzewami jak w Turnickim Parku. Rolnicza Wielopolska! Dlatego nie opowiem Wam o Drzewie z naszych Lasów, a o Wierzbie - bliskiej towarzyszce, starej znajomej, swojskiej Przyjaciółce, Jeszcze ciągle można ją spotkać tu i tam, a jej charakterna, wiedźmowata sylwetka nie pozostawia wątpliwości: oto Osobowość! O czym opowiedziałaby Wam Wierzba? Pytajcie raczej, czy macie dość czasu, by się zasłuchać! Wierzba, co ma żywotów więcej niż worek Kotów, przeżyła tyle historii, że nie na jedną opowieść, a na tysiąc i jeden nocy by ich starczyło. A że towarzyska, gościnna i hojna, już samo zapoznanie z Wierzbowymi lokatorami, zatrzyma Was na dłużej. Najdawniejszymi czasy Wierzbę zamieszkiwał Weles, bóg zaświatów, magii, sztuki, rzemiosła, kupców, no i bogactw! Dziwiłby się może ten i ów, że tam potężne bóstwo to swojską Wierzbę obrało sobie za siedzibę. Dziwiłby się jednakże ten tylko, kto wszystkich oblicz Wierzby nie zna. Kto je zna, wie, ze Drzewo to lubi rosnąć na granicy światów, nawiedzane przez istoty nie z tego świata jest niezwykle chętnie, a jego płodność i żywotność nie ma sobie równych. Kiedy imiona starych bogów skazano na zapomnienie, a święte gaje wycięto, Wierzby się uchroniły. Nie tak dostojne jak Perunowe Dęby. a swojskie i zawsze swą żywotnością sprzyjające prostemu ludowi, Wierzby dały schronienie licznej braci diabelskiej. Jak Weles, były to napawające respektem, ale i szanowane persony. Imię ich można by zwać dla wygody Legion, ale ja Wam nie daruję i diabelskich mieszkańców Wierzby wyliczę: Łoziński, Wierzbnicki, Napaśnik, Przechera, Pokuśnik i Frant. To ci stali rezydenci, ale lubił i w Wierzbie pomieszkać sam namiestnik władcy piekieł Boruta, choć przecież stałą rezydencję miał nie byle gdzie, bo na zamku w Łeczycy. Miały diabły swe Wierzbowe preferencje lokalowe. I tak - Rokita mieszkał w zaroślach wierzbowych, Pokuśnik i Nienocki w drzewach rosnących przy drogach do kościoła i do karczmy, a Czart, Frant, Napaśnik albo Przechera na rozstaju dróg. Co to oznaczało? Ano że w okolicy Wierzbami porosłej trzeba się było liczyć z niespodziankami. Liczna diabelska zgraja bywała niebezpieczna dla błądzących nocą podróżnych: diabły a to krzywiły dyszle od wozów, a to odrywały płoszonym koniom podkowy, a to uśpiły i otumaniły woźnicę. Dodajmy, że diabelska czereda bywała niebezpieczna i za dnia! Jeżeli uczciwy człek w drodze do kościoła, zabłąkał się zupełnie niezamierzenie do karczmy... czyja była to wina? Wiadomo, diabelska! Może łatwiej byłoby po prostu unikać Wierzbowych zakątków, cóż, kiedy za diabelską sprawą kryły się w nich pokusy! Być może to świecące wierzbowe próchno upewniło ludzi, że w drzewach tych znaleźć można diabelski skarb. Nie brakło takich oczywiście, którzy mieli ochotę się łatwo obłowić, zwłaszcza że diabły okresowo swe skarbce opuszczały. I tak, niebezpieczne były wszelkie penetracje i poszukiwania w okresie do Trzech Króli do Palmowej Niedzieli. Wtedy prawowity właściciel strzegł swych Wierzbowych skarbców. Po święceniu wielkanocnych palm jednak, Wierzba - od tej chwili nieco odciążona od swego odium demonicznego Drzewa - była przez diabła opuszczana. Co robi diabeł wygnany święceniem palm z Wierzby? To dość zabawna wędrówka, zatem posłuchajmy, co nam Wierzba o niej opowie: wypędzony z jej schronienia diabeł wstępował... w wielkanocny posiłek. Jaja, szynki, kiełbasa - całe były w mocy diabelskiej! Spokojnie jednak - do czasu śniadania wielkanocnego owe pokarmy były wszak święcone w Wielką Sobotę i nieszczęsny diabeł znów musiał czmychać precz. Tym razem rozgaszczał się wśród ziół, na nieco dłużej, bo aż do Matki Boskiej Zielnej. Wtedy musiał i wonne zioła porzucić i z desperacji wstępował w wodę. Na dnie osiadał aż do Trzech Króli, kiedy to znów wracał do ukochanej wierzby. Czemu akurat w Trzech Króli? Pozostawiam to Waszej wyobraźni, albo radzę szukać odpowiedzi u Wierzb z okolic Słonimia, bo to z ich stron wywodzi się opowieść o tułaczce diabelskiej. Może ma to związek z pradawnym zwyczajem świętowania Sabatu Zimowego Przesilenia do tego właśnie czasu? Tak czy inaczej, już za parę dni diabły wracają z do swych ulubionych Wierzbowych miejscówek i trzeba się z tym liczyć próbach penetracji diabelskiego skarbca. Że nieproste to zadanie, wnioskować możemy po tym, że jakoś nie dochodzą nas wieści o rozlicznych sukcesach poszukiwaczy. Może dlatego, że tak naprawdę wersja o diable nieobecnym w miejscu zamieszkania przez większość roku, nie jest zbyt rozpowszechniona? Ogólnie wiadomo było, ze diabeł opuszcza wierzbę w Niedzielę Palmową, z racji już wspomnianego święcenia wierzbowych bazi. Ale pozostałe dni roku? Niejeden żądny wzbogacenia się śmiałek narażał się na konieczność targów z przeliczającym złoto diabłem, albo wystawiał na śmieszność - wydobyte złoto mogło się zmienić w kupę śmieci. Mogło być jednak i gorzej. Bywało, że nieopatrzne sięgnięcie w głąb wierzbowej rozpadliny ściągało na nieszczęśnika gościec, który "momentalnie przyczepiał się do ręki i łamał człowieka". Stanowczo lepiej było się próbować z Wierzbowym diabłem dogadać, choć diabeł to jednak diabeł i ryzyko spore. Nigdy nie było wiadomo, czy nocą nie zmieni się w puszczyka albo w śmierć i nie zechce nawiedzić chałup. W okolicach, gdzie uwzględniano taką mroczną możliwość, Wierzby grodzono. Ale z rzadka Bo tak naprawdę lud prosty często darzył Wierzbowe diabły. Powszechnie panowało przekonanie, że szkodzą one tylko bogatym, a ze swoimi stara się żyć pokojowo. Wierzby zatem dobrze się miały przy wiejskich gościńcach, a że rosły licznie, zawsze powracający do chałupy niezbyt pewnym krokiem chłop, mógł żonie wytłumaczyć, że licho z Wierzby go do karczmy zwiodło. W naszych przeraźliwie racjonalnych czasach mało kto poszukuje w Wierzbach diabelskich skarbców. Jeżeli jednak wizja samotnej wędrówki o spóźnionej porze, przez drogę porośniętą rosochatymi, zadziwiającymi w świetle księżyca charakternicami, nieco jeży Wam włoski na karku, to kto wie... może licho nie zasnęło do końca? Pewne jest, że gościnność Wierzby nie zmieniła się. Jak żadne inne Drzewo wspiera bioróżnorodność. W łęgach Wierzbowych gniazduje ponad 100 gatunków ptaków, takich jak takie jak Sikory, Szpaki, Kawki, Pliszki i Mazurki. To tu właśnie dom znajdują coraz rzadziej spotykane Dudki, Kraski czy Pójdźki. Nie gardzą rozległymi wierzbowymi dziuplami i więksi ptasi mieszkańcy: Kaczki Krzyżówki, Gołębie Grzywacze, różne gatunki Sów, pośród których wymienia się Uszatki, Puszczyki i Pustułki. Miękkie drewno wierzbowe z upodobaniem rozkuwają Dzięcioły różnej maści oraz Sikory czarnogłówki. Ale nie tylko ptactwo chętnie rozgaszcza się w przepastnych wierzbowych dziuplach i korytarzach. Wierzby dostarczają pożywienia i ukrycia także ssakom. Z ukryć w popękanych pniach korzystają Zające, Jeże i liczne drobne gryzonie. W próchnie zimują Padalce. Niesamowite dobrodziejstwa Wierzbowe wychwalają entomolodzy, którzy cenią ją - jak i my wszyscy powinniśmy - za pierwszą wczesnowiosenną pożywkę i schronienie dla zapylaczy. Zagrożone wyginięciem Chrząszcz Pachnica Dębowa, Wonnica Piżmówka i Szczerolotek Pstry oraz odżywiające się liśćmi Wierzbowymi gąsienice licznych gatunków motyli np. barwnego Mieniaka tęczowca, właśnie od tego Drzewa uzależniają przetrwanie swych gatunków na pełnej codziennych strat Ziemi. Czasem Wierzba lubi ugościć... i inne Drzewo. Osobiście odwiedzam czasem tają, na której rośnie Bez Czarny. Myślicie, że na przedstawieniu mieszkańców opowieści starej Wierzby się kończą? Jest ich znacznie, znacznie więcej, bo oblicz Wierzba ma wiele, a każde fascynujące. Nasi przodkowie znali je świetnie, my zapomnieliśmy. U zarania Nowego Roku każdemu z nas dobrze zrobi zapatrzenie się w Wierzbę - Drzewo pełne witalności i optymizmu, najwcześniej zwiastujące nam Wiosnę. Niech nas inspiruje! Aga Szepcząca z Drzewami
    Like
    Uwielbiam
    Mega
    3
    ·85913 Odsłon
  • Kiedy wchodze do lasu zawsze się z nim witam, wyrażam wdzięczność za każdy leśny owoc, każdą chwilę którą mi podarowywuje.Podziwiam, nasłuchuję,nasycam się aromatem olejków eterycznych, ściółki i wrzosowisk. Las jest dla nas zawsze chojny, daje ukojenie, spokój, latem chłód a zimą schronienie przed wiatrem. Kiedy żegnam się z lasem wyrażam życzenie aby jak najszybciej wrócić.
    Pozdrawiam wszystkich leśnych ludzi ♥️
    Kiedy wchodze do lasu zawsze się z nim witam, wyrażam wdzięczność za każdy leśny owoc, każdą chwilę którą mi podarowywuje.Podziwiam, nasłuchuję,nasycam się aromatem olejków eterycznych, ściółki i wrzosowisk. Las jest dla nas zawsze chojny, daje ukojenie, spokój, latem chłód a zimą schronienie przed wiatrem. Kiedy żegnam się z lasem wyrażam życzenie aby jak najszybciej wrócić. Pozdrawiam wszystkich leśnych ludzi ♥️
    Mega
    Uwielbiam
    Like
    8
    8 Komentarze ·7977 Odsłon
  • Lasy Państwowe

    SÓWECZKA - NAJMNIESZA SOWA POLSKI

    Dacie wiarę, że Sóweczka zwyczajna jest wielkości szpaka?
    Ja jako dziecko długo nie mogłam sobie tego wyobrazić, do momentu aż na żywo jej nie zobaczyłam. NAPRAWDĘ jest malutka!
    Sowy to dla mnie wielkie majestatyczne ptaki nadal owiane enigmą.
    To chyba z racji tego nocnego trybu życia, tutaj zupełnie byśmy się nie dogadały.
    Ale dziś nie o wielkich sowach a o malutkiej sóweczce mowa!
    Te mikro rozmiary (mierzy od 15 do 19 cm) mogą powodować mylne wrażenie, że to bezbronny wręcz słodki malec! OTÓŻ NIE!
    Sóweczka to prawdziwy drapieżnik najczęściej polujący na małe ptaki i drobne gryzonie. Jednak na prawdziwego drapieżnika przystało w jej menu mogą znaleźć się ofiary większe od niej samej!
    Małe rozmiary i zdolność poruszania się niemal bezszelestnie dają jej doskonałą możliwość do polowania nawet w ciągu dnia. I to właśnie cecha wyróżniająca ją od pozostałych sów. Sóweczki prowadzą dzienny tryb życia, po zmroku natomiast znajdują schronienie, ponieważ widzą znacznie gorzej i mogłyby nie wrócić tak łatwo z nocnych eskapad. Najmniejsza sowa w Polsce stanowi raczej osiadły tryb życia i jest mocno terytorialna.
    Dziuple, które najczęściej sóweczki przejmują na rynku wtórnym po np. Dzięciołach stanowią miejsce do magazynowania zapasów oraz pełnią rolę gniazda dla młodych (od 4 do 7 jaj).
    Fot. M. Jankowiak
    Lasy Państwowe SÓWECZKA - NAJMNIESZA SOWA POLSKI🦉 Dacie wiarę, że Sóweczka zwyczajna jest wielkości szpaka📏? Ja jako dziecko długo nie mogłam sobie tego wyobrazić, do momentu aż na żywo jej nie zobaczyłam. NAPRAWDĘ jest malutka! Sowy to dla mnie wielkie majestatyczne ptaki nadal owiane enigmą. 🌜To chyba z racji tego nocnego trybu życia, tutaj zupełnie byśmy się nie dogadały. 🦉Ale dziś nie o wielkich sowach a o malutkiej sóweczce mowa! Te mikro rozmiary (mierzy od 15 do 19 cm) mogą powodować mylne wrażenie, że to bezbronny wręcz słodki malec! OTÓŻ NIE! Sóweczka to prawdziwy drapieżnik najczęściej polujący na małe ptaki i drobne gryzonie. Jednak na prawdziwego drapieżnika przystało w jej menu mogą znaleźć się ofiary większe od niej samej! 🦉Małe rozmiary i zdolność poruszania się niemal bezszelestnie dają jej doskonałą możliwość do polowania nawet w ciągu dnia. I to właśnie cecha wyróżniająca ją od pozostałych sów. Sóweczki prowadzą dzienny tryb życia, po zmroku natomiast znajdują schronienie, ponieważ widzą znacznie gorzej i mogłyby nie wrócić tak łatwo z nocnych eskapad. Najmniejsza sowa w Polsce stanowi raczej osiadły tryb życia i jest mocno terytorialna.🌲🌳 🦉Dziuple, które najczęściej sóweczki przejmują na rynku wtórnym po np. Dzięciołach stanowią miejsce do magazynowania zapasów oraz pełnią rolę gniazda dla młodych (od 4 do 7 jaj)🥚. Fot. M. Jankowiak
    Like
    3
    ·26769 Odsłon
  • Deszczowy poranek, sarenka znalazła schronienie pod zielonym jeszcze parasolem w Zakątku :) #sarna #październik #liście #deszcz
    Deszczowy poranek, sarenka znalazła schronienie pod zielonym jeszcze parasolem w Zakątku :) #sarna #październik #liście #deszcz
    Uwielbiam
    Mega
    6
    1 Komentarze ·10979 Odsłon
  • | Uwaga na kotki pod maską!
    ▪ Nie tylko ludzie potrafią docenić samochody. Ich wnętrza okazują się być dobrym schronieniem dla zwierząt. O ile koty nie wyrządzają dużych szkód w działaniu auta, to ich obecność pod maską może być niebezpieczna dla nich samych.
    ▪W ubiegłą niedzielę (24 lipca) na jednym z nowosolskich parkingów, funkcjonariusze wyciągnęli małego kociaka, który utknął w komorze silnika jednego z zaparkowanych samochodów. Przy tak wysokiej temperaturze powietrza i rozgrzanych blachach pojazdu, zwierze znajdowało się w kryzysowej sytuacji. Na szczęście policjanci zaopiekowali się zwierzakiem, napoili go i zawieźli do schroniska.
    Lubuska Policja

    KOT UTKNĄŁ W KOMORZE SILNIKA - URATOWALI GO POLICJANCI
    Funkcjonariusze z Policja Nowa Sól , dzięki zgłoszeniu zaniepokojonych mieszkańców pomogli małemu kotkowi, który utknął w komorze silnika jednego z zaparkowanych samochodów. Mundurowi wiedzieli, że przy tak wysokiej temperaturze powietrza i rozgrzanych blachach pojazdu, liczy się każda minuta. Funkcjonariusze zaopiekowali się kotkiem, napoili go i zawieźli do przytuliska.
    Do niecodziennej interwencji policjantów doszło w niedzielę (24 lipca) na jednym z nowosolskich parkingów. Wzorową postawą wykazali się nowosolanie, którzy zgłosili, że mały kotek utknął pod maską samochodu. Jak dobrze wiadomo, policjanci na co dzień ratują życie i zdrowie ludzkie. Jednak zdarzają się sytuacje, w których pomocy potrzebują także zwierzęta. Funkcjonariusze również na takie wydarzenia nie są obojętni i właściwie reagują, bez wahania niosąc pomoc zwierzętom. Policjanci mając na uwadze zagrożenie życia kociaka, który w tak wysokiej temperaturze nieopatrznie wszedł pod maską samochodu, wczołgali się pod pojazd, aby go ratować. Kotek był już osłabiony i przeraźliwie miauczał. Policjanci po wyciągnięciu zwierzęcia, przewieźli wystraszonego i wyczerpanego kotka do lekarza weterynarii, który przyjął go pod opiekę. Weterynarz pogratulowała policjantom i mieszkańcom postawy. Podkreślił, że obecnie niewiele osób pomaga zwierzętom w takich sytuacjach. Po opatrzeniu przez lekarza, kotek trafił do przytuliska, gdzie już nic mu nie zagraża.
    🚨 | Uwaga na kotki pod maską! ▪ Nie tylko ludzie potrafią docenić samochody. Ich wnętrza okazują się być dobrym schronieniem dla zwierząt. O ile koty nie wyrządzają dużych szkód w działaniu auta, to ich obecność pod maską może być niebezpieczna dla nich samych. 😿 ▪W ubiegłą niedzielę (24 lipca) na jednym z nowosolskich parkingów, funkcjonariusze wyciągnęli małego kociaka, który utknął w komorze silnika jednego z zaparkowanych samochodów. Przy tak wysokiej temperaturze powietrza i rozgrzanych blachach pojazdu, zwierze znajdowało się w kryzysowej sytuacji. Na szczęście policjanci zaopiekowali się zwierzakiem, napoili go i zawieźli do schroniska. 💪 Lubuska Policja KOT UTKNĄŁ W KOMORZE SILNIKA - URATOWALI GO POLICJANCI Funkcjonariusze z Policja Nowa Sól , dzięki zgłoszeniu zaniepokojonych mieszkańców pomogli małemu kotkowi, który utknął w komorze silnika jednego z zaparkowanych samochodów. Mundurowi wiedzieli, że przy tak wysokiej temperaturze powietrza i rozgrzanych blachach pojazdu, liczy się każda minuta. Funkcjonariusze zaopiekowali się kotkiem, napoili go i zawieźli do przytuliska. Do niecodziennej interwencji policjantów doszło w niedzielę (24 lipca) na jednym z nowosolskich parkingów. Wzorową postawą wykazali się nowosolanie, którzy zgłosili, że mały kotek utknął pod maską samochodu. Jak dobrze wiadomo, policjanci na co dzień ratują życie i zdrowie ludzkie. Jednak zdarzają się sytuacje, w których pomocy potrzebują także zwierzęta. Funkcjonariusze również na takie wydarzenia nie są obojętni i właściwie reagują, bez wahania niosąc pomoc zwierzętom. Policjanci mając na uwadze zagrożenie życia kociaka, który w tak wysokiej temperaturze nieopatrznie wszedł pod maską samochodu, wczołgali się pod pojazd, aby go ratować. Kotek był już osłabiony i przeraźliwie miauczał. Policjanci po wyciągnięciu zwierzęcia, przewieźli wystraszonego i wyczerpanego kotka do lekarza weterynarii, który przyjął go pod opiekę. Weterynarz pogratulowała policjantom i mieszkańcom postawy. Podkreślił, że obecnie niewiele osób pomaga zwierzętom w takich sytuacjach. Po opatrzeniu przez lekarza, kotek trafił do przytuliska, gdzie już nic mu nie zagraża.
    Uwielbiam
    1
    ·11960 Odsłon
  • Uwaga, to jeszcze NIE sezon na trufle!
    To zresztą nie są żadne trufle, choć anglojęzyczni w nazewnictwie (truffle gall) nawiązują do tych poszukiwanych przez smakoszy grzybów
    Te dziwaczne, brązowe kule, to nic innego jak galasy, choć zlokalizowane w bardzo specyficznym miejscu - na odziomku pnia dębu. Powstają w efekcie działalności bardzo niedużej błonkówki - Andricus quercusradicis, stanowiąc schronienie i żerowisko zarazem dla (żeby było jeszcze ciekawiej)... larw jednopłciowego pokolenia owada. Pokolenie różnopłciowe rozwija się bowiem w innych galasach, zlokalizowanych na pędach i przypominających nieco wydłużone szyszki (ale nie mylić z galasami letyńca szysznicy! - Andricus foecundatrix).
    W jednym takim galasie może rozwijać się nawet kilkaset larw, z których każda ma swoją własną komorę.
    Fot. D. Dziektarz
    #galasy #letyniec #andricus #dąb
    Uwaga, to jeszcze NIE sezon na trufle! To zresztą nie są żadne trufle, choć anglojęzyczni w nazewnictwie (truffle gall) nawiązują do tych poszukiwanych przez smakoszy grzybów 😁 Te dziwaczne, brązowe kule, to nic innego jak galasy, choć zlokalizowane w bardzo specyficznym miejscu - na odziomku pnia dębu. Powstają w efekcie działalności bardzo niedużej błonkówki - Andricus quercusradicis, stanowiąc schronienie i żerowisko zarazem dla (żeby było jeszcze ciekawiej)... larw jednopłciowego pokolenia owada. Pokolenie różnopłciowe rozwija się bowiem w innych galasach, zlokalizowanych na pędach i przypominających nieco wydłużone szyszki (ale nie mylić z galasami letyńca szysznicy! - Andricus foecundatrix😉). W jednym takim galasie może rozwijać się nawet kilkaset larw, z których każda ma swoją własną komorę. Fot. D. Dziektarz #galasy #letyniec #andricus #dąb
    Like
    Mega
    3
    ·21335 Odsłon
  • Lasy Państwowe
    42 min ·
    Na zakończenie Światowego Dnia Ptaków Wędrownych przypominamy, że warto pamiętać również o ptakach z naszego najbliższego otoczenia.
    Różnorodność gatunków ptaków, z naszego sąsiedztwa zależy od tego, czy znajdą pożywienie oraz schronienie. Pamiętajmy, aby zadbać o skrzydlatą brać, gdyż ta odwdzięczy się pięknym śpiewem. Będziemy mieli także niezwykłą możliwość ich obserwowania.
    #ŚwiatowyDzieńPtakówWędrownych #Ptaki #ptakipolskie
    Lasy Państwowe 42 min · Na zakończenie Światowego Dnia Ptaków Wędrownych przypominamy, że warto pamiętać również o ptakach z naszego najbliższego otoczenia. Różnorodność gatunków ptaków, z naszego sąsiedztwa zależy od tego, czy znajdą pożywienie oraz schronienie. Pamiętajmy, aby zadbać o skrzydlatą brać, gdyż ta odwdzięczy się pięknym śpiewem. Będziemy mieli także niezwykłą możliwość ich obserwowania. #ŚwiatowyDzieńPtakówWędrownych #Ptaki #ptakipolskie
    Like
    Uwielbiam
    Mega
    3
    ·15184 Odsłon
Więcej wyników